Jan Urban (selekcjoner reprezentacji Polski): - Miałem nosa, stawiając na Szymańskiego, ale to drobnostka, wydaje się, że gdyby zaczął Świderski, to też by zrobił robotę, bo jest to zawodnik, który pracuje bardzo dużo na boisku. Szymański rozegrał bardzo dobre spotkanie, abstrahując od bramki, gdzie koledzy też musieli wykonać dużą pracę, żeby ta piłka wpadła. Poza tym grał fajną piłkę, był wyróżniająca się postacią. Litwini grali twardo. Wiedzieliśmy, że takie spotkanie może być. Oni nie mieli nic do stracenia, oni chcieli u siebie zapunktować, bo to prestiżowe spotkanie. Gratuluję drużynie, że podeszła do tego spotkania, jak gdybyśmy grali z dużo lepszym przeciwnikiem. Tak trzeba było zagrać. Mimo tego, że prowadziliśmy, to w kilku momentach podaliśmy tlen gospodarzom, a oni próbowali swojego szczęścia. I choć nie mieli wielu sytuacji, to czuli, że ta różnica jednej bramki jest możliwa do zniwelowania i dlatego próbowali. W drugiej połowie już zupełnie było inaczej.
- My byliśmy przygotowani, bo wiedzieliśmy, że oni w trakcie meczu potrafią zmienić ustawienie. Wiedzieliśmy, co nas może czekać. Te sprawy taktyczne nie były tak ważne w tym spotkaniu jak te mentalne. To było bardzo ważne i wydaje mi się, że drużyna wyszła z tego obronną ręką. Robert Lewandowski jest niesamowity. Wszyscy wiemy, że trzeba dostarczyć mu "serwis". Jeśli on jest, to Robert już sobie poradzi w polu karnym, bo robi to jak mało kto.
- Wiadomo, że wcześniej czy później kartki dla zawodników będą, piłka taka jest. Czasami są też kontuzje. To jest szansa dla innych zawodników. Zobaczymy, jak sobie z tym poradzą, czy wykorzystają swoją szansę. W tych ostatnich meczach mistrzowskich nie zmienialiśmy zbyt wiele i na pewno ci, którzy są na ławce rezerwowych, palą się do gry. Jeśli przyjeżdżają na reprezentację, to chcieliby grać jak najwięcej. Te ostatnie wyniki były takie, że nie było łatwo o zmiany. Dziś czekałem ze zmianami, bo narzekali na problemy Jan Bednarek i Jakub Kiwior, a Wiśniewski miał żółtą kartkę.
- W pierwszej połowie dawaliśmy tlen gospodarzom. Wynikało to z tego, że na własnej połowie byliśmy za daleko od nich. W drugiej połowie to skorygowaliśmy i praktycznie nie mieli żadnej sytuacji, żeby nam zagrozić. To na pewno jest do poprawy. Będziemy czerpać z tego meczu i pokazywać zawodnikom, że to się opłaci. W dzisiejszym meczu wynik mógł i powinien być wyższy. To znaczy, że skuteczność możemy poprawić.
Sebastian Szymański: - Wiadomo, że takie piłki nie są łatwe dla bramkarza, szczególnie kiedy wokół znajduje się wiele osób. W pewnym stopniu to było ćwiczone, tak chcieliśmy zagrać i fajnie, że wpadło. Wiele osób nie widzi, jak Robert Lewandowski pracuje dla drużyny, tworzy miejsce dla kolegów. Jakub Kamiński z kolei fajnie atakuje te wolne przestrzenie. Mogliśmy w taki sposób zdobyć dzisiaj bramkę. Nie udało się, ale to musimy robić częściej, bo tak chcemy grać. Ocena za mecz dziesięć na dziesięć. Zwycięstwo i trzy punkty, czyli to, co jest najważniejsze. Są momenty, że ta gra nie wygląda tak, jak byśmy chcieli, ale to w każdym meczu na pewno będzie się zdarzało. Trzy punkty są jednak najważniejsze i wracamy do domu szczęśliwi.
Michał Skóraś: - Myślę, że byłem w dobrej formie, spodziewałem się powołania. Myślę, że w tych dwóch meczach nie pokazałem jeszcze pełni swoich umiejętności, ale uważam, ze to były dobre mecze. Nie było indywidulanych rozmów z trenerem, po prostu starałem się wkomponować w zespół. Myślę, że to też nie było trudne, ponieważ wcześniej już bywałem na kadrze. Ta sama pozycja, co w klubie, nie było więc nic nowego, starałem się być skoncentrowany w defensywie i pokazywać swoje umiejętności w ofensywie. Jako wahadłowy trzeba myśleć o defensywie, ale kiedy mam pojedynki, to staram się to wykorzystać. Myślę, że pierwsza połowa było trochę chaotyczna. My graliśmy długie piłki, gdzie Litwini dobrze się z tym czuli. W drugiej połowie już to lepiej wyglądało, staraliśmy się grać kombinacyjnie i Litwini niczym nas nie zaskoczyli.
Jan Bednarek: - Jest coraz lepiej, wydaje mi się, że zgrywamy się z Jakubem Kiwiorem. Ciężko pracujemy w klubie, mieszkamy blisko siebie i sobie pomagamy, nie tylko na boisku, ale i poza nim. Działa to nie tylko na korzyść klubu, ale i reprezentacji Polski. Tracimy mało bramek, kiedy jesteśmy razem na boisku, jest ogromna motywacja, żeby tych bramek nie tracić. Wydaje mi się, ze to coś nowego i pozytywnego, że możemy się tak wspierać i zgrywać i tę pozytywną energię przekazywać kolegom z drużyny. Wygraliśmy dzisiaj mecz, który był trochę pułapką. Podeszliśmy do niego profesjonalnie, zagraliśmy na zero z tyłu, kontrolowaliśmy mecz mimo kilku groźnych kontrataków przeciwnika. Wydaje mi się, że tego nie da się uniknąć. Taka jest piłka nożna i każdy chce wygrać mecz.
- Takie mam zadania, żeby przerywać akcje przeciwników. Oczywiście nie takie były założenia, byśmy nisko bronili. Wydaje mi się, że trochę brakowało nam spokoju po odbiorze piłki, żeby utrzymać się na połowie przeciwnika. Czasem po prostu trzeba grać tak, jak przeciwnik pozwala, zrozumieć, czego wymaga sytuacja i analizować, co się dzieje. Wydaje mi się, że nasze doświadczenie pomogło nam, byśmy te trudne momenty przetrzymali i w odpowiednich momentach pokazali jakość z przodu. Małymi kroczkami idziemy do przodu, a druga połowa pokazała, że potrafimy grać kombinacyjnie i stwarzać sytuacje. Bardzo mnie cieszy występ Sebastiana Szymańskiego - bramka i asysta. Trenowaliśmy takie zagranie, zakładaliśmy, że jest trudne do bronienia dla przeciwnika. Cieszę się, bo "Sebek" jest dla nas bardzo ważnym zawodnikiem i wydaje mi się, że w trudnych momentach będzie nas wspierał. Fajnie, że się uzupełniamy, że ta ofensywna część drużyny daje nam wiele. My też po to jesteśmy z tyłu żeby asekurować i bronić. Wydaje mi się, że ta drużyna coraz lepiej się zgrywa i rozumie, co ma robić w trudnych momentach.
|