Jan Urban (selekcjoner reprezentacji Polski): - Z jednej strony to są takie spotkania, że mówi się "musisz wygrać", ale z drugiej strony nie jest to mecz o "życie", o pierwsze miejsce w grupie. To jest kwestia mentalna. Nie widzę, żeby drużyna zlekceważyła przeciwnika jeśli chodzi o grę ofensywną. Myśmy stworzyli sobie wiele sytuacji, natomiast zachowywaliśmy się bardzo źle w defensywie. I to wszystko powoduje, że przeciwnik widzi, że może stworzyć zagrożenie i to go napędza. I rzeczywiście tak było. Na drugą połowę wyszliśmy już z innym nastawieniem, bardziej świadomi jak musimy grać w defensywie. Jestem zadowolony z nastawienia z jakim wyszliśmy na drugą połowę, ale wszystko zmienia sytuacja z rzutem karnym. Strzeliliśmy gola na 3-1, co podcina skrzydła gospodarzom, gdzie wydawało im się, że mają kontakt z nami. I nagle sytuacja się odwraca, mają wyrównanie i oni znowu są napędzeni. A my jednak mimo wszystko zdenerwowani. Taka jest piłka, taki mecz wyszedł. Z drugiej strony jak nie potrafisz wygrać grając dobrze w piłkę to wygraj brzydko, ale wygraj, bo to też jest umiejętność.
- Zbyt daleko byliśmy od przeciwnika. Umiejętności wychodzą wtedy, kiedy masz bardzo mało czasu żeby zobaczyć gdzie zagrać, żeby podjąć odpowiednią decyzję. Jeśli przeciwnik zostawia ci więcej czasu to ty go wykorzystujesz. Oni też mają swoją ambicję, swój honor, starają się o każdą niespodziankę. Widać było u nich też pozytywną energię po ostatniej wygranej. Jesteśmy świadomi, że zagraliśmy słabo w defensywie. Jednak podkreślam, że sytuacji w ofensywie mieliśmy sporo. Zawodnicy w przerwie byli świadomi co musimy zmienić. Tak się stało, ale wszystko zniweczyła sytuacja z 3-1 na 2-2. Momentami może spotkanie nam się wymknęło spod kontroli. Momentami mecz był bardzo otwarty, wydawało się, że wszystko się może wydarzyć. Tak nie powinno być.
- Są mecze gdzie nie jest łatwo być skoncentrowanym na sto procent. To był właśnie taki mecz. Wszyscy oczekiwali zwycięstwa, najlepiej wysokiego i po dobrej grze. Ja tak nie myślałem. Myśmy rozmawiali, że tak nie będzie. Mówiłem o tym drużynie żebyśmy nie wpadli w pułapkę. I niestety w nią wpadliśmy. Odpowiedzi po tym spotkaniu nie jest za dużo. Tutaj stawka jest inna, nastawienie jest inne, a mecz komplikuje ci się kiedy właśnie nie jesteś na sto procent. I tak dzisiaj było. Brawa dla drużyny gospodarzy i trochę łut szczęścia nam dziś pomógł, że to spotkanie wygraliśmy.
Robert Lewandowski (kapitan reprezentacji Polski): - Dzisiaj się trochę zatrzymaliśmy. A tak serio wydaje mi się, że w pierwszej połowie byliśmy zbyt statyczni. Nie tylko w defensywie, ale i w ofensywie. Za wolno graliśmy piłką, nie mogliśmy wejść w ten mecz, zostawialiśmy za dużo miejsca przeciwnikowi. Dużo rzeczy brakowało. Wydaje mi się, że gdzieś przygotowanie do meczu zawiodło, żeby gdzieś sobie ułatwić ten mecz. A tak trochę musieliśmy się męczyć. U nas często, gdy w pierwszych meczach jest dobrze, to w tych drugich się męczymy. Z czegoś to wynika. Może teraz trochę usiądziemy na ziemi i przed barażami nie zabraknie nam niczego. Mam nadzieję, że przy losowaniu szczęście trochę się uśmiechnie i dwa mecze zagramy u siebie.
- Z mojej strony każdy mecz, każda minuta w reprezentacji to jest wielka duma. Staram się czerpać z tego wielką radość i robić swoje. Ostatnie dwa kroki przed nami i mam nadzieję, że w marcu będziemy świętować awans na mistrzostwa świata. W tym roku działo się. Na boisku i poza boiskiem. Cieszę się, że ta druga połowa roku była na takim poziomie jak wszyscy oczekujemy. To jest coś co cieszy nas i kibiców.
- Przy naszym drugim golu to miałem pierwszą myśl żeby przekładać na prawą nogę. Na tym boisku jednak ciężko, ślizgałem się przy każdym kroku. Dawno na tym poziomie nie grałem na takim boisku. Choć nie chcę winić boiska, obie drużyny mają takie same warunki. Chciałem oddać strzał na długi słupek, ale zostałem zablokowany. Idealnie piłka trafiła pod nogi Pawła Wszołka i akurat znalazł się w dobrym miejscu. Skorzystał z tego i strzelił bramkę. Szczęściem tej wygranej bym nie nazwał. Szczęściu też trzeba pomóc. Dzisiaj z perspektywy całego spotkania, to graliśmy nawet nie nasze minimum, a i tak wygraliśmy. Pierwsza połowa do zapomnienia, w drugiej już było lepiej, były fajne momenty i stwarzaliśmy sytuacje.
Piotr Zieliński: - Pojawiała się sytuacja, dobrze przyjąłem piłkę, spróbowałem uderzyć na bramkę i przy odrobinie szczęścia udało się. Troszkę rykoszetu mi pomogło, bo to nie był dobry strzał. Jak się nie strzela to się goli nie zdobywa, także cieszę się z tego gola. Najważniejsze są jednak trzy punkty.
- Trener uprzedzał nas, że trzeba podejść to tego meczu jak do meczu z Holandią. Wiemy, że Maltańczycy mogli przejść do historii. Dla nich był to prestiżowy mecz, chcieli się zaprezentować jak najlepiej. Zdawaliśmy sobie sprawę, że to nie będzie łatwy mecz. Tutaj naprawdę bardzo ciężko się gra. Boisko nie nadawało się do gry. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że jestem bardzo obolały i będę dochodził do siebie po tym meczu. Maltańczycy zaskoczyli nas rozegraniem piłki, nie bali się grać po ziemi. Mieli kilku zawodników, którzy dobrze utrzymywali się przy piłce, a my byliśmy za daleko od nich. Ja też za bardzo dziś nie chciałem wchodzić w kontakt, bo byłem zagrożony kartką. Miałem to z tyłu głowy i gdzieś asekuracyjnie podchodziłem. Tej agresji trochę nam brakowało i to pokazuje, że z każdym przeciwnikiem jest ciężko jeśli nie będzie zaangażowania na poziomie przynajmniej drużyny przeciwnej.
Paweł Wszołek: - Zdecydowanie moja bramka inaczej by smakowała gdybyśmy dzisiaj nie wygrali. Wiedzieliśmy że to będzie ciężki mecz. Warunki były ciężkie, boisko też nie pomagało w dzisiejszym meczu. Oczywiście to nie jest usprawiedliwienie. Cieszę się z tej bramki, tym bardziej, że pomogła ona w zwycięstwie. Oczywiście mogliśmy w wielu sytuacjach zagrać dzisiaj lepiej, ja też mogłem to zrobić. To zwycięstwo jest bardzo ważne, tym bardziej, że trzy dni temu graliśmy też mecz i fizycznie nie wszyscy byli gotowi na sto procent. Dziesięć lat czekałem na kolejną bramkę w reprezentacji. Myślę, że to jakaś tam nagroda, trzeba zawsze bardzo ciężko pracować. Cieszę się bardzo i będę robił wszystko żeby mieć kolejne okazje. Zobaczymy co czas przyniesie.
- W przerwie zmieniłem buty, cały czas się ślizgałem, ta noga gdzieś uciekała i nie było tych swobodnych ruchów. W drugiej połowie już było lepiej. Takie było boisko i na takim trzeba było wystąpić. Nie było dzisiaj łatwo, ale koniec końców trzy punkty są najważniejsze. Takie mecze nie są łatwe. Trener nas uczulał, że Malta, poza meczami z Holandią, straciła tylko cztery bramki w pięciu meczach więc jest to drużyna, która potrafi bronić. Mają też zawodników, którzy mają jakość i grają w piłkę. W kilku akcjach dobrze wyszli. Chwała zespołowi, bo zremisowaliśmy z Holandią gdzie uważam, że powinniśmy wygrać. Dzisiaj tak samo, koniec końców uważam, że zasłużyliśmy na to zwycięstwo.
- Wiemy jak w dzisiejszych czasach wyglądają karne, gwiżdże się "miękkie" faule. Nie widziałem powtórki tej sytuacji, z mojego punktu widzenia rzutu karnego nie było, bo zawodnik stracił kontrolę na nogach. Takie karne zawsze bolą, zwłaszcza, że trafiliśmy na 3-1. Z nieba do piekła można powiedzieć. Pokazaliśmy później charakter. Osobiście mogłem być kilka razy bardziej agresywny, w kilku momentach mogłem doskoczyć szybciej do przeciwnika. Wiem, że to jest na pewno do poprawy.
|