Sytuacja Arki jest zła, żeby nie powiedzieć tragiczna. Wiele wskazuje na to, że o sile zespołu w II lidze mogą decydować lokalne gwiazdy. Szanse na wartościowe wzmocnienia są mikroskopijne
- Co to ukrywać? Jest źle! - przyznaje "Gazecie" prezes Arki Jacek Milewski. Nawet nie próbuje robić dobrej miny do złej gry. Ma rację. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że skład Arki będzie gorszy od tego z poprzedniego sezonu, a przypomnijmy, że gdynianie ledwo utrzymali się w II lidze.
W trakcie poprzednich rozgrywek i po ich zakończeniu z Gdyni odeszło lub zostało wyrzuconych 11 piłkarzy, którzy utworzyliby całkiem przyzwoity skład. Co mamy w zamian? Dwa nowe kontrakty: Krzysztofa Sobieraja, który spadł do III ligi z Tłokami Gorzyce i Janusza Jelonkowskiego, wiecznego rezerwowego w Bełchatowie. Wczoraj upadły ostatecznie negocjacje z Janem Ciosem. Od dwóch dni w Gdyni trenuje za to były obrońca Legii Warszawa, a ostatnio Świtu Nowy Dwór Mazowiecki Jerzy Wojnecki, który wczoraj świetnie wypadł w kontrolnym meczu dwóch zespołów Arki. Taki piłkarz jest teraz Arce bardzo potrzebny i doskonale wiedzą o tym w klubie.
- Wiesiu, powiedz prezesowi, żeby szybko przygotował jego kontrakt. Nie możemy go stąd wypuścić - rzucił w kierunku kierownika Arki Wiesława Kędzi trener Mirosław Dragan.
Arka nie dokonała powalających transferów i wszystko wskazuje na to, że już tego nie zrobi. Do rozpoczęcia rozgrywek ligowych zostało tylko 17 dni i zdecydowana większość wartościowych piłkarzy ma już podpisane kontrakty.
- Doskonale zdajemy sobie z tego sprawę. Nasze kłopoty na rynku transferowym są pochodną fatalnej gry drużyny w poprzednim sezonie - mówi prezes Milewski. - Nie potrafiliśmy od razu utrzymać się w II lidze, musieliśmy walczyć w barażach, a kiedy my graliśmy dwa mecze ze Śląskiem, piłkarze, którzy nas interesowali, byli już na testach w innych klubach.
Milewski przyznaje, że Arka nie ma teraz żadnych konkretnych ofert, nie prowadzi wiążących rozmów z żadnym dobrym piłkarzem.
- Nie interesują nas odpady, piłkarze, którzy byli już na testach w kilku klubach, ale nikt ich nie chciał. My też ich nie chcemy, wolimy dać szansę młodemu zawodnikowi, piłkarzowi z naszego regionu. Czeka nas ciężkie pół roku - dodaje prezes Arki.
Trener Mirosław Dragan codziennie obserwuje piłkarzy z lokalnych klubów, na razie największe szanse na grę w Arce mają Adam Hering z Gedanii i Piotr Sarnecki z Unii Tczew.
|