Mamia Dżikia związał się wczoraj z Ruchem Chorzów dwuletnią umową i razem z drużyną udał się na obóz do Wisły. Swoim doświadczeniem ma pomóc "niebieskim" w osiągnięciu celu, który przed rokiem osiągnął z Łódzkim Klubem Sportowym.
- Finansowo stracę na powrocie do Chorzowa, lecz to nieistotne. Przyszedłem, aby pomóc Ruchowi w wywalczeniu awansu, a nie żeby odcinać kupony - podkreśla stanowczo 32-letni gruziński pomocnik. Może on mówić o swoistym "deja vu", gdyż równe dziesięć lat temu wylądował na testach w Chorzowie. Miał przekonać do siebie trenera Oresta Lenczyka. - Była śnieżna zima. Trudno było mi się odnaleźć w takich warunkach, bo w mojej ojczyźnie rzadko pada śnieg. Mimo wszystko chyba nie wypadłem źle, bo ostatecznie związałem się z Ruchem. Potem jeszcze kilkakrotnie składałem podpis na umowach, które przedłużały mój pobyt w Chorzowie - wspomina z satysfakcją.
Pupil prezesa
Z perspektywy czasu Dżikia tęskni za atmosferą i wojowniczym charakterem, który drzemał w tamtym zespole Ruchu. Przez pięć lat miał ugruntowaną pozycję w zespole. Zawsze siadał na ustalonym miejscu w szatni, a w końcowym okresie na koszulce zamiast nazwiska nosił pseudonim "Jiko". - Przyjdzie mi pewnie szukać innego wieszaka, a jeśli chodzi o pseudonim, to kto wie, może znów będę taki nosił. Pytanie tylko, czy piłkarze Ruchu noszą nazwiska na swoich koszulkach? - śmieje się Gruzin, który swego czasu uchodził za pupila prezesa Krystiana Rogali. - Istotnie bardzo dobrze się dogadywaliśmy - przyznaje, a jego opinii o byłym "sterniku" nie zepsuły nawet burzliwe okoliczności, w których doszło do rozstania. - Zaważyły o nim finanse. Klub zmierzał w złym kierunku, nie widziałem perspektyw i nadziei - mówi i nie ukrywa, że sposobem na wyrwanie się z Chorzowa miał być rzekomy powrót do Gruzji. - Bo istotnie miałem takie plany! Dzięki temu nie musiałem przedłużać kontraktu, a jednocześnie mogłem nadal grać w pierwszym składzie. Dopiero potem konkretną ofertę przedstawiła mi Amica Wronki... - tłumaczy.
Przygotowania w Wiśle
Bez Gražvydasa Mikulėnasa rozpoczęli dziś chorzowianie obóz przygotowawczy w Wiśle. Litwin, z powodu problemów rodzinnych, dołączy do zespołu dopiero jutro.
Podopieczni Marka Wleciałowskiego będą w Beskidach ćwiczyć co najmniej dwa razy dziennie. – Rano przewidzieliśmy zajęcia na boisku Startu Wisła, natomiast popołudniu będziemy korzystać z hali sportowej w Istebnej – informuje szkoleniowiec Ruchu. W trakcie pobytu w Wiśle będzie on testował umiejętności Michała Haftkowskiego, Matko Perdijicia, Bartłomieja Babiarza, Łukasza Janoszki i Piotra Petasza. Przypomnijmy, że z "Niebieskimi" udał się na obóz także Dariusz Gęsior, lecz będzie on trenował indywidualnie pod okiem dr. Jerzego Wielkoszyńskiego.
W trakcie obozu zawodnicy Ruchu nie rozegrają żadnego sparingu. Powrót zaplanowano 23 stycznia.
|