[ Strona główna ]


Jedyny w swoim rodzaju Skarb Ekstraklasy - statystyki, sylwetki, kariery graczy, historie, osiągnięcia klubówSkarb I ligi - statystyki, kariery graczy, historie i osiągnięcia klubówRozgrywki regionalne 2022/2023 - od IV ligi do Klasy C !Wyszukiwarka klubów, zawodników i sędziów w serwisie 90 MinutJeśli chcesz skontaktować się z redakcją - najpierw to przeczytaj!
90minut.pl
 CLJ
 PZPN
RSSSF

 


23 listopada 2003, 19:15:34 - jerres
Zabawne sytuacje na boiskach

Piłkarze wcale nie muszą grać dobrze, aby mecz był ciekawy. W rozgrywkach najniższych lig atrakcji dostarczają m.in. sędziowie, którzy odmierzają czas na telefonie komórkowym i zawodnicy, którzy nie przerywając gry jedzą hamburgery i zupę pomidorową

Szczegółowe przepisy dotyczące gry w piłkę nożną można znaleźć na oficjalnej stronie internetowej Polskiego Związku Piłki Nożnej. Regulują one niemal wszystkie detale i ograniczają pole interpretacji do minimum. Zapytaliśmy zawodników grających w klasach "A" i "B" [szósta i siódma liga] oraz w rozgrywkach juniorskich, jak to jest z ich przestrzeganiem. Okazało się, że na wielu spotkaniach można się nieźle ubawić.

Art. 1. pkt 2. Prowadzenie zawodów bez wyraźnie oznaczonych linii mających zasadnicze znaczenie dla prawidłowego przebiegu gry jest niedozwolone. Linie te na polecenie sędziego muszą być poprawione.

Narysowanie linii wydaje się jednym z najprostszych zabiegów mających na celu przygotowanie boiska do gry. Jednak nie wszędzie da się to łatwo zrealizować. Po boisku jednego z pomorskich klubów [nazwy zespołów oraz nazwiska grających w nich piłkarzy są znane autorowi - red.] codziennie chodzą kury.

- Pan Janek, ten co pilnuje boiska i wszystkie sprawy w urzędach załatwia, pozwala mi na to - mówi pani Stefania, której ogródek znajduje się pięć metrów od boiska, które przecina ścieżka. - Przecie wszyscy majo korzyść. Kury się trawy nadziubiom, a Janek ma mniej koszenia przed meczem - zapewnia.

Co z odchodami, które pewnie zostają na murawie?

- To najlepszy nawóz. A jak facet czasem wdepnie, to mu się nic nie stanie - zapewnia.

To, że kury rozgrzebują trawę i linie stają się niewidoczne, nie za bardzo panią Stefanię interesuje. Każdy ma swoje priorytety. Właściciel krów, która pasą się na boisku, z którego korzystają dwa kluby gdańskiej klasy "B" również uważa, że jeden "placek" jeszcze nikomu krzywdy nie zrobił.

W trakcie meczów można również pogłębić wiedzę z astronomii. Zawodnicy beniaminka V ligi Zapro Ujeścisko wiedzą już z całą pewnością, że Ziemia jest okrągła.

- Podczas sparingu, który graliśmy w Siwiałce z tamtejszą Tęczą, boisko było tak usytuowane, że piłka znikała za horyzontem - opowiada Jacek Krężel, zawodnik Zapro. - A podczas innego meczu, który rozgrywaliśmy na boisku położonym nieopodal hali Olivia w Gdańsku, czułem się, jakbym był na łące - część boiska była porośnięta trawą. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że trawa sięgała mi do kolan.

Art. 1. pkt 26. Organizator zawodów musi przygotować dla uczestników zawodów oddzielne, odpowiednio wyposażone szatnie znajdujące się w pobliżu pola gry. Przez okres ich użytkowania muszą one pozostawać pod stałym nadzorem organizatora zawodów.Z szatniami problemy mają nawet kluby grające w wyższych klasach rozgrywkowych.

Polacy potrafią jednak pokonać nie takie przeszkody. B-klasowa Osiczanka Osice zamiast szatni ma... barakowóz. Inne kluby korzystają z baraków, które w pobliżu zostawiają firmy budowlane. Wody i toalet oczywiście w nich nie ma, ale zawodnicy przyzwyczajeni są do załatwiania potrzeb w pobliskich krzakach. Szczęście ma prezes słupskiego Diamentu Strzebielino. Boisko znajduje się nieopodal szkoły i piłkarze mogą korzystać z tamtejszych sanitariatów.

Art. 4. pkt 2. Sędzia nie ma prawa dopuścić do gry zawodnika, który nie ma pod skarpetami ochraniaczy goleni. Ochraniacze goleni muszą być całkowicie zakryte przez skarpety zawodnika.

Tu wypada przypomnieć pierwszą w historii drużynę piłkarską złożoną wyłącznie z dziennikarzy, która w tym sezonie wystartowała w rozgrywkach o Puchar Polski. Grający z Pogonią Egiertowo dziennikarze mieli wprawdzie kompletne stroje, ale większość z nich, przyzwyczajona do spotkań dużo niższej rangi, nie pomyślała o zakupie ochraniaczy. Sędzia, zgodnie z regulaminem, nie mógł rozpocząć zawodów. Coś trzeba było wymyślić. Na wysokości zadania stanął kierownik drużyny Zbigniew Braun, który czym prędzej podążył do supermarketu i z funduszy, przewidzianych na premię za ewentualne zwycięstwo, zakupił ochraniacze. Niestety, nie wystarczyło ich dla wszystkich i niektórzy zawodnicy musieli ratować się w dość osobliwy sposób. Pod getry włożyli sobie tekturę z kartonów po piwie, które przypadkowo znalazły się w szatni. Sędziowie nie doszukali się różnicy pomiędzy ochraniaczami "z odzysku", a oryginałami i dopuścili wszystkich do gry.

Niektóre drużyny mają bardziej prozaiczne kłopoty. Z powodu niskich budżetów (oscylujących w okolicach 3000 złotych na sezon) mają za mało kompletnych strojów. Jeśli któryś z zawodników nie gra i zapomni dostarczyć kolegom koszulkę, to jego zmiennik gra w dresie lub w trykocie "podobnym" do oryginału...

W regulaminie zapisano: Jeżeli wyznaczeni do prowadzenia zawodów sędziowie (...) będą nieobecni, kapitan drużyny gospodarzy musi (...) zawiadomić o tym kapitana drużyny gości, wzywając go do przedstawienia kandydata do prowadzenia zawodów. (...) Jeżeli zaproponowani kandydaci nie są sędziami związkowymi, to o wyborze sędziego decyduje losowanie, przeprowadzone w obecności kapitanów obu drużyn.

B-klasowa drużyna Walmar Grabiny Zameczek grała niedawno wyjazdowy mecz, na którym nie pojawił się żaden arbiter. - Do nas sędziowie rzadko przyjeżdżają - tłumaczył piłkarz gospodarzy. W rolę arbitra wcielił się... rezerwowy piłkarz Walmaru. Lecz sędziował tylko w pierwszej połowie, bo uparł się, że będzie grał, i w drugiej części spotkania pojawił się na boisku jako zawodnik. Obie drużyny podpisały jednak protokół zawodów, które dzięki temu uznane zostały za ważne.

Zdarza się również, że arbiter, który jest wyznaczony do prowadzenia spotkania, nie dysponuje odpowiednim sprzętem.

- Byłem świadkiem, jak sędzia podczas meczu B-klasy nie miał zegarka i odmierzał czas na... telefonie komórkowym. Oprócz tego nie miał również kartek i o upomnieniach informował piłkarzy słownie - mówi Krężel.

W trakcie meczów bywają też takie sytuacje, że nawet sędzia nie wie, jak ma zareagować. Podczas spotkania B-klasy jeden z bramkarzy, zamiast zwyczajowego bidonu z wodą, miał termos z zupą pomidorową. Można go wytłumaczyć przejmującym zimnem, ale trudno zrozumieć nagłą potrzebę jego kolegi.

- Jeden z piłkarzy na kilka minut opuścił boisko, aby zjeść dowiezionego mu hamburgera - relacjonuje Błażej Jenek, piłkarz i wiceprezes B-klasowej Olivii Gdańsk.

Ciekawie bywa też na spotkaniach młodych piłkarzy. W juniorach Polonii Gdańsk na pozycji ostatniego obrońcy grał kiedyś zawodnik o pseudonimie "Marchewa". Gdańszczanie grali ze słabym rywalem i przez większą część meczu atakowali. W pewnym momencie rywale przejęli piłkę i ruszyli do kontrataku.

- Oglądam się za siebie, a "Marchewy" nie ma! - mówi piłkarz Polonii Bartosz Dolański. - Dopiero po kilku chwilach zauważyliśmy, jak wychodził zza pobliskiego drzewa. Okazało się, że miał rozwolnienie.

Jednak nikt nie przebije ówczesnego trenera juniorów starszych Polonii Edwarda Budziwojskiego. Jego zespół przegrywał do przerwy z drużyną, która, delikatnie rzecz ujmując, nie prezentowała się zachwycająco. Po zakończeniu pierwszej połowy zdenerwowany trener wpadał do szatni i zaczął wymyślać piłkarzom.

- Jak wy możecie tak grać?! Przecież oni są tacy słabi! Totalne drewno, nie potrafią dosłownie nic. Dawno nie widziałem tak słabej ekipy - grzmiał wpatrzony w kartkę z notatkami. Gdy wreszcie oderwał od niej wzrok, aby spojrzeć piłkarzom w oczy bardzo się zdziwił. - O, przepraszam. Pomyliłem szatnie...


źródło: Gazeta.pl

Michaos - 23 listopada 2003, 19:25:26 - *.51.145.75
hahahahhahahahhhahahahahhaha

shawn - 23 listopada 2003, 19:44:38 - *.zacheta.net
Hahah, za*ebisty artykuł A to Polska właśnie.... :p

KOLEGA - 23 listopada 2003, 20:13:05 - *.internetdsl.tpnet.pl
Ten trener ostatni jest najlepszy ciekawe jak sie skonczylo

pieczyw - 23 listopada 2003, 20:27:44 - *.pl
ten trener dal numera heheh ciekawe czy jakbym byl w tamtej druzynie czy by wyszedl caly z szatni hehe

kiepski - 23 listopada 2003, 20:36:08 - *.ns.net.pl (*.168.5.17)
Polak potrafi

Radio - 23 listopada 2003, 20:38:40 - *.student.pw.edu.pl (*.6.2.136)
Nie no dobre kawały na koniec dnia. Ja niesamowite.....

Pixl - 23 listopada 2003, 20:53:35 - *.153.73.66
Świetne. Macie coś jeszcze. Chętnie bym się pośmiał.

mario - 23 listopada 2003, 20:57:12 - *.blt.pl (*.168.10.5)
byl kiedys taki mecz pucharowy III ligowy Rokita Brzeg Dolny przeciw C klasowemu LZS Ruch Warzęgowo...sedzia po przegladzie boiska stwierdzil ze pod jedna z bramek trawa jest za wysoka i dal "dzialaczom" z Warzęgowa czas na wykoszenie tej trawy..."dzialacze" rzycili sie w bieg na wies po cos do koszenia...a ze czas wyznaczony przez sedziego biegl szybko miejscowi piłkarze rzucili sie na kolana i rekami zaczeli rwac trawe na polu karnym..po paru minutach przybiegl "dzialacz" z kosa i dokonczyl koszenia...mecz odbyl sie...wynik?jak dobrze pamietam to 11:1 dla Rokity

Niebieski - 23 listopada 2003, 21:09:50 - *.cidernet.pl (*.98.58.1)
Zawodnicy z niższych lig mają spartańskie warunki, jednak decydują się grać i co najważniejsze przynosi im to ogromną satysfakcję i radochę. Świadczy to o ich ambicji, woli walki i chęci gry w kopaną. Gwiazdorzy, którzy mają marmurowe szatnie, podchodzą do grania, jakby robili komuś łaskę i obrażają się o byle co. Chwała tym wszystkim zuchom, którzy decydują się na grę w niższych ligach. Przecież to tam kibice widzą prawdziwe zaangażowanie oraz rodzą się talenty. Ponadto na trybunach jest sympatyczniej, a kibice to jednostki zdrowe psychicznie, które zamiast wzajemnego lania się, wspólnie popijają ziółka. Ekstraklasa brać przykład.

olaf - 23 listopada 2003, 21:37:15 - *.51.73.88
Pewne rezerwy pewnej drużynki mają swoje oddzielne boisko na pewnej wsi..
z 15 domów w jednym rzedzie jedna ulica prowadząca do miasta (po drodze pare innych wsi)
reszta to wysokie trawy i badyle roznące a wśród nich wyróżnia sie boisko...często pasą sie tam krowy i raz w roku boisko to zostaje zalane przez pobliską rzeke
po jednej stronie są 2 rzędy ławeczek mała budka czyli chyba wspólna szatnia dla wszystkich
jakiś żulek ze wsi przychodzi na mecz wchodzi sobie na boisko bo nie jest niczym odgrodzone gada sobie z bramkarzem, usiądzie sobie w polu karnym zeby odpocząć
trybuna na przeciwnej stronie jest na pewno na każdym meczu 100% zapełniona!!!! znajduje sie tam jedna ławka długości 2 metry
odległosc miedzy boiskiem a ławkami wynosi z pół metra piłkarze nieraz zatrzymują sie chwilke pogadać z kibicami wyskoczą na sekunde odlać sie pod jedne drzewo przychodzą żony stare babki w chustkach po swoich męzy przechodząc przez środek boiska podczas meczu heh

pimpek - 23 listopada 2003, 21:42:22 - *.51.249.44 (*.0.0.82)
hłe hłe hłe, piłka znikała za horyzontem

(L)eoKubus - 23 listopada 2003, 21:54:47 - *.neoplus.adsl.tpnet.pl
Nie mam pytan, wiecej takich artykulow. Ludzie kochani Polak potrafi hahahahahahahaha

dyd - 23 listopada 2003, 22:31:03 - *.205.76.120
dobre,a szczególnie z tą pomyłką szatni na końcu

LAC - 23 listopada 2003, 23:22:52 - *.osiek.sdi.tpnet.pl
hehe, gralem pare lat w okregowkach i a-klasach to i powiem ze takie sytuacje sie zdarzaja jak najbardziej hahaha...niezle jaja, nie mowiac juz o pilkarzach grajacych "na dopingu" haha...albo jak pewna druzyna w ktorej gral kolega nie mogla jechac na mecz wyjazdowy bo pan prezes a pieniadze na autobus sie nawalil jak swinia :-))dobre czasy, to sie nazywa hardcore! :-)

KAPI - 24 listopada 2003, 0:15:36 - *.internetdsl.tpnet.pl (*.168.0.185)
OJ NIESTETY TO WSZYSTKO PRAWDA. ZAWODNICY W "GAZIE" POMYLKI I NIEOBECNOSCI SEDZIOW, GRA NA "LEWE" KARTY, SZUKANIE SZKIEŁ KONTAKTOWYCH W CZASIE GRY, BOISKA GORSZE NIZ ŁĄKI,WCHODZENIE Z POWROTEM NA BOISKO PO CZERWONEJ KARTCE (SĘDZIA BEZ REAKCJI), BRAK SZATNI,PORZADKOWYCH,KRZYWE LINIE, JAZDA BUSEM JAK WORKI ZIEMNIAKÓW NA WYJAZDY. TO KLIMATY W "A" I "B" KLASIE.ALE WLASNIE NA TYM POLEGA CAŁY UROK TEJŻE PIŁKI. WALKA NA CAŁEGO,NIE ODSTAWIANIE NOGI, ZOSTAWIANIE ZDROWIA NA BOISKU ZA DARMOCHE!!!!!!!! TO JEST SPORT. POZDRAWIAM WSZYSTKICH TAKICH PIŁKARZY.

Pogoniarz - 24 listopada 2003, 0:41:21 - *.internetdsl.tpnet.pl
Wiecej takich artkułów i PRECZ z capslockiem!!!!

olek - 24 listopada 2003, 5:35:11 - *.iinet.net.au
Jedna ze slaskich druzyn klasy okregowej jeszcze niedawno miala boisko takie, ze jak sie polozylo na linii bramkowej jednej bramki to widzialo sie ... poprzeczke drugiej.
No ale teraz ma najlepsza murawe w tej kalsie na Slasku i przypuszczam ze wyzej tez duzo lepszych nnie maja

preczo - 24 listopada 2003, 7:16:22 - *.smstv.pl (*.168.10.226)
bylem swiadkiem zabawnego meczu w b-klasie gospodarze prowadzili 1-0 gdzies w60 minucie napastnik gosci wyszedl sam na sam z bramkarzem w tym momencie bramkarz wybiega na 20 metr napastnik gosci mija bramkarza i strzela do pustej bramki za bramka stoja kibice gospodarzy jeden z kibicow wbiega na boisko i wybija pilke z pustej bramki sedzia zgupial ale nie uznal bramki byl rzut wolny z tego miejsca gospodarze wygrali a kibic bohaterem

fly - 24 listopada 2003, 9:03:14 - *.51.240.234
dzięki za ten tekst, dzięki wszystkim którzy dopisali różne historie. świetnie się ubawiłem:-))
Szacunek dla wszystich którzy mimo przeciwności tu opisanych a także innych, nieopisanych, chcą się bawić w piłkę nożną, nie traktując tego jako sposobu na trzepanie kasiory!
Ludzie dopiszcie tu coś jeszcze, bo się w tej naszej piłeczce dzieje...:-)

pomelek - 24 listopada 2003, 10:04:24 - *.internetdsl.tpnet.pl
heh! Dobre! Jak ja gralem w B klasie to jak bylismy na meczu w Radomnie to jak polozylem sie w trawie z pilka na brzuchu to nie bylo nic widac (nic czyli ani mnie ani pilki) heheh

gerlo - 24 listopada 2003, 10:12:18 - *.pekao.com.pl
Ja również się podpisuję pod wszystkimi tymi historyjkami - bo to szczera prawda. Szatnie w barakach, piwo w bidonie bramkarza, sędzia na gazie, wyjazdy na mecze garbatą Nyską. Ale to jest najprawdziwsza piłka !!! Pozdrawiam wszytskich grających w niższych klasach. A co do anegdoty, to jeden A-klasowiec w momencie wybijania kornera pilnując słupka bramki zdążył uklęknąć i najzwyczajniej odlać się przy słupku wyciągając "urządzenie" przez nogawkę spodenek, bo akurat miał taką potrzebę...

marcyk - 24 listopada 2003, 10:57:23 - *.tarnowskie-gory.sdi.tpnet.pl
fajne numery. podobny numer do tych opisywanych powyzej odwalil Mariusz Srutwa w finale pucharu intertoto. Ruch gral wtedy na Cichej z Bolonia, a pan Mariusz w trakcie pierwszej polowy jak gdyby nigdy nic zbiega z boiska i zapiepsza w stone szatni, wrocil po ok. 10 min. i gral dalej. Tlumaczyl sie potem klopotami zoladkowymi.

maciejko - 24 listopada 2003, 17:17:03 - *.neoplus.adsl.tpnet.pl
Pamiętam jeszcze jak swego czasu grałem w trampkarzach/młodzikach spotkanie przeciwko drużynie Unii Tczew. Boisko, na którym wówczas graliśmy było umieszczone w dole nazwijmy to góry. Gdy wchodziliśmy na boisko, wcześniej przebierając się w autobusie, cudem wręcz można nazwać to, że nikt zbiegając z owej góry nie złamał nogi itp... Linii również nie było, boisko było twardo-piasczyste. Ale nie o boisko tu chodzi. Drużyna z którą przyszło nam grać wygrała z nami zasłużenie. Prawdę mówiąc, patrząc na boisku kompletnie "zlaliśmy" przeciwnika co później na nas się zemściło. Brawo dla tamtych chłopaków za walkę i zaangażowanie. Podam następny śmieszny przykład jaki zdarza się w naszel polskiej futbolówce.

maciejko - 24 listopada 2003, 17:18:12 - *.neoplus.adsl.tpnet.pl
Otóż pewnego razu młodzieżowa drużyowa wybrała się do miasta/wsi - Płoskinia w ramach rozegrania ligowego meczu. Spotkanie zakończyło się wynikiem...36/37:0 dokładnie nie pamiętam i najzabawniejsze w tym wszystkim było to, że zawodnicy Płoskini w trakcie meczu po prostu siedzieli sobie na boisku, rozmawiając. Sędzia tylko odgwizdywał gol i rozpoczęcie gry. Można się uśmiać na takich meczach co nie miara

pomelek - 25 listopada 2003, 11:11:29 - *.internetdsl.tpnet.pl
przypmnialo mi sie ze kiedys tez mialem smieszne zdarzenie na jednym z B-klasowych boisk. Otoz jestem bramkarzem i pewnej pieknej niedzieli gralismy mecz w malowniczej miejscowosci Rodzone. Boisko umieszczone jest daleeeeko pod lasem (raczej jakas lesna polana niz boisko) ale nie o to chodzi. Gra toczy sie w srodkowej strefie boiska. Druzyna z Rodzonego przeprowadza kontratak i z odleglosci jakies 25 m jeden z zawodnikow oddaje strzal na bramke (dokladnie na prawy slupek). Ja spokojnie czekam na pilke, i juz sie na nia rzucam (strzal byl po ziemii) a ona jakies 30 CM przede mna (lezalem juz na ziemii i czekalem az wpadnie w moje rece) odbija sie chamsko od wielkiej kepy trawy i wedruje w lewe okno!!! Piekna bramka!!! Ale sie wtedy nasmialem!!! (na szczescie wygralismy 5:3 a sedzia musial dosc szybko odjezdzac, bo miejscowi chcieli go pozegnac...) pozdrawiam!

pomelek - 25 listopada 2003, 11:21:02 - *.internetdsl.tpnet.pl
kolejne smieszne zdarzenie mialo miejsce rowniez na boisku B-klasowym.Nie bylo sedziego, wiec wylosowalismy, ze sedziowal bedzie kierownik gosci, czyli naszych przeciwnikow. Kierownik ow chwalil sie ze kiedys rzekomo posaiadal licencje sedziowska... Jedno zdarzenie potwierdzilo jego umiejetnosci. Otoz przeprowadzalismy kontratak i nasz napastnik dostal chamska kose od tylu (slychac bylo jak lamie sie ochraniacz na golen) w polu karnym. A koles z papierami na sedziego stwierdzil ze byl to faul taktyczny i ze nie zasluguje on na rzut karny i nakazal wykonac go z linii pola karnego na dodatek jako rzut wolny posredni... Ma ta POLSKA ludzi... Goraco pozdrawiam tego Pana!

pati - 5 stycznia 2004, 17:51:39 - *.bialap.cvx.ppp.tpnet.pl
elo ziomale i kibice Wisły Kraków

okoolarZZ - 13 stycznia 2004, 18:33:40 - *.acn.pl
słyszałem kiedys rozmowe kumpli ktoorzy grają w pewnej amatorskiej lidze w innych drużynach, było to mniejwiecej tak:
-graliscie wczoraj? (sobota, w piątek była jakas impreza)
-tak
-ilu was było? (gra sie po 8)
-miało byc 3 ale jeszcze dwooch dojechało, tylko że jeden spał a drugi cała pierwszą połowe żygał i niebyło z nich pożytku

Roy - 11 maja 2004, 20:36:04 - *.233.234.65 (*.168.1.6)
buhahahahahahahahahahahahahaha

szinak - 20 czerwca 2004, 14:10:07 - *.internetdsl.tpnet.pl
hehehheehehe..zaczepiste,,teks ty...ten ostatni trener jest the best..:D:D

miniq - 26 sierpnia 2004, 21:11:46 - *.neoplus.adsl.tpnet.pl
www.members.lycos.co.uk/viftib /arkowiec.jpg
sytuacja z meczu Arka Gdynia - Kszo Ostrowiec

alvaro - 26 maja 2007, 16:32:09 - *.centertel.pl
bojku ale smieszne teksty ahhaahhahahahaha:DDDDDD

Pseudonim (max 10 znaków):

E-mail:

Redakcja 90minut.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są niezależnymi opiniami czytelników serwisu. Jednocześnie 90minut.pl zastrzega sobie prawo do kasowania komentarzy zawierających wulgaryzmy, treści rasistowskie, reklamy, wypowiedzi nie związane z tematem artykułu, "trolling", sformułowania obraźliwe w stosunku do innych czytelników serwisu, osób trzecich, klubów lub instytucji itp., a w skrajnych przypadkach do blokowania możliwości komentowania wiadomości przez poszczególnych użytkowników lub całe sieci.

 

Napisz do nas