Dariusz Dudka, piłkarz Amiki Wronki, który prowadząc samochód pod wpływem alkoholu śmiertelnie potrącił mężczyznę, trenuje z zespołem i rozgrywa mecze sparingowe do czasu rozprawy.
Do wypadku doszło nad ranem, pod koniec maja w Szczecinie. Jak poinformowała wówczas policja, na przejście dla pieszych wszedł na czerwonym świetle 49-letni mężczyzna. Widząc nadjeżdżające auta próbował wycofać się na chodnik i wówczas potrącił go samochód Dariusza Dudki.
Mężczyzna zmarł na miejscu wypadku. Piłkarz miał we krwi niecały promil alkoholu.
Klub wydał oświadczenie, w którym poinformował o zerwaniu kontraktu z zawodnikiem (w grudniu tego roku skończy 20 lat). Wśród piłkarzy Amiki, którzy po wakacyjnej przerwie wznowili treningi, znalazł się również Dariusz Dudka.
"Zawodnik przyszedł do klubu, przeprosił, wyraził skruchę i poprosił, aby do czasu rozprawy i wyroku mógł trenować z drużyną - powiedział kierownik Amiki Marek Pogorzelczyk. - Ponieważ prokuratura zdecydowała, że może on odpowiadać z wolnej stopy, jak również, że Dudka chce pomóc finansowo rodzinie zmarłego, przeznaczając na to znaczną część swoich zarobków, zawiesiliśmy zerwanie kontraktu."
"Zginął człowiek. Dudka musi z tym żyć. Czeka go rozprawa oraz wydanie wyroku. Nic nie zmieni już tego co zrobił. Jeżeli chce pomóc rodzinie zmarłego, a futbol był dla niego jedynym źródłem zarobku, to do czasu werdyktu sądowego umożliwiliśmy mu trenowanie i grę z drużyną" - dodał trener Amiki Stefan Majewski.
Szkoleniowiec Amiki uważa, że nie chodzi tylko o pomoc materialną, bo to nie przywróci życia mężczyźnie. Dudka chce chociaż częściowo naprawić to, co uczynił. "Jest młodym człowiekiem, znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Skoro byliśmy z nim na dobre, uznaliśmy, że będziemy i na złe. To co się wydarzyło oceni sąd" - stwierdził Majewski.
Dariusz Dudka trafił do Amiki w wieku 14 lat, z Celulozy Kostrzyn. Klub z Wronek, podobnie jak innym młodym zawodnikom, umożliwił mu i opłacał naukę w prywatnym liceum, w którym zdał maturę. Mając 16 lat zadebiutował w zespole seniorów. Występował w kadrze olimpijskiej. Wiele zawdzięcza klubowi z Wronek, w którym stał się dobrym piłkarzem i osobą publiczną.
"Przepraszam rodzinę zmarłego, moich rodziców, klub oraz kibiców. Żałuję tego, co się stało - powiedział PAP Dariusz Dudka. - Pojechałem na rehabilitację do Szczecina jako beztroski młody piłkarz. Teraz jestem człowiekiem, który nosi tragiczne brzemię. Dziękuję prezesowi, trenerowi, działaczom i kolegom z drużyny, że się ode mnie nie odwrócili."
Piłkarz, borykający się z odnowioną kontuzją, pojechał do Szczecina na zabiegi do znanego rehabilitanta. Ponieważ była to sprawa nagła, a specjalista miał już zajęty dzień, wizytę umówiono na godz. 5.30 rano. Dudka noc spędził w dyskotece, gdzie pił piwo.Potem pojechał do mieszkania kolegi i nad ranem wsiadł do samochodu. W drodze na zabieg doszło do tragicznego w skutkach wypadku.
"Stale wracam do tego, co się wydarzyło. Trudno mi z tym żyć. Klub zapewnił mi pomoc psychologa. Czeka mnie rozprawa, wyrok. Nie wiem jakbym sobie poradził sam siedząc teraz w domu w Kostrzynie. Jest mi bardzo żal tych wszystkich, którzy ucierpieli z mego powodu" - powiedział piłkarz.
|