Radomiak Radom: (I połowa) Sobański - Siara, Michalski, Szary, Smolak, Sobieska, Majda, Rosłaniec, Rysiewski, Bonin, Lesisz. (II połowa) Gałczyński - Grzyb, Wachowicz, Szary, Siara, Majda, Wielgus, Kacprzak, Siciak, Gołębiewski, Barzyński. Grali także: Cieciura i Skorupa.

Mecz był przerywnikiem w ciężkich zajęciach, jakie swoim podopiecznym codziennie aplikuje trener Jan Makowiecki. Piłkarze chętnie biegali po boisku, mimo że sporo czasu spędzają w siłowni, na basenie i w terenie. Sporo też podróżują, bo na spotkanie z "orlikami" musieli dojechać do Łukowa.

- Kadrowicze pokazali, że potrafią grać w piłkę i zwycięstwo wcale nie przyszło nam łatwo - zastrzega kierownik drużyny Radomiaka Zygmunt Warchoł. Sceptyczny w ocenie gry swoich podopiecznych był Jan Makowiecki. - Chwała piłkarzom za to, że strzelili trzy bramki, ale czeka nas jeszcze dużo pracy - uważa szkoleniowiec. - Gra musi być szybsza, bardziej agresywna, a nade wszystko spokojniejsza. Wciąż powtarzam, że takie wymagania stawia II liga.

W Radomiaku zadebiutował Krzysztof Majda ze Stasiaka Opoczno. Zabrakło tym razem bramkarza Krzysztofa Pyskatego, ale ten doświadczony golkiper miał w tym czasie indywidualny trening. Nie było natomiast dwóch awizowanych napastników. - Spodziewamy się ich lada dzień - informuje Makowiecki. - Nazwisk nie podam, bo konkurencja nie śpi. Nie chcę, aby stało się jak w przypadku Krzysztofa Janickiego, który był u nas, a potem wyjechał do Ruchu Chorzów. Teraz znów chce wrócić, ale ja na takie numery nie mogę się zgodzić.

Dzisiaj kolejny sparing. Tym razem formę "zielonych" sprawdzi Lewart Lubartów. Jutro Radomiak zagra z Podlasiem Biała Podlaska, a w sobotę, w drodze powrotnej z Białej Podlaskiej, podopieczni Jana Makowieckiego zmierzą się z Legią w Warszawie. Potem, do inauguracji ligi, radomianie ćwiczyć będą na własnych obiektach.