Lech Poznań: Piątek (46 Kotorowski) - Kuś, Mowlik, Wójcik (55 Telichowski), Lasocki (46 Topolski) - Sasin (73 Paulewicz), Bugała (46 Świerczewski), Scherfchen (65 Favano), Wachowicz (30 Nawrocik) - Gajtkowski (30 Zakrzewski), Reiss.

Po czterech kolejnych sparingowych porażkach bez zdobycia gola, piłkarze Lecha Poznań wygrali 3-1 z Lechią Zielona Góra. - Spokojnie, pamiętajmy, że rywal był z III ligi - powiedział trener "Kolejorza" Czesław Michniewicz.

Opóźnienie startu rundy wiosennej zmieniło przygotowania lechitów. Po przesunięciu spotkania z Amiką Wronki na 16 marca, pierwszym rywalem "Kolejorza" będzie w następny weekend GKS Katowice. To właśnie meczowi z Amiką lechici poświęcili sporą część obozu w Turcji. Teraz muszą myśleć przede wszystkim o pojedynku z "Gieksą".

Spotkanie na sztucznym boisku z Lechią Zielona Góra poznaniacy rozpoczęli w składzie, który prawdopodobnie wybiegnie przeciwko najsłabszej drużynie ekstraklasy. Michniewicz zrezygnował z gry dwoma defensywnymi pomocnikami i obok Macieja Scherfchena wystawił ofensywnego Pawła Bugałę. Na bokach pomocy zagrali Marcin Wachowicz i Paweł Sasin. Konkurent tego drugiego do gry po prawej stronie - Ariel Jakubowski - został w Poznaniu, gdyż narzeka na kontuzję mięśnia dwugłowego, której doznał jeszcze w Turcji.

Efekt był taki, że Lech zaczął stwarzać sytuacje podbramkowe i już w 16. minucie objął prowadzenie. Dużym sprytem wykazał się Sasin, który był na spalonym, ale nie włączył się do gry i Marcin Kuś, po dobrym podaniu Piotra Reissa, wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem. III-ligowcy odpowiedzieli golem Andrzeja Sawickiego, który minął bohaterów bramkowej akcji Lecha: Sasina oraz Kusia i strzałem w długi róg pokonał Waldemara Piątka. W ostatniej minucie przed przerwą Damian Nawrocik dokładnie dośrodkował pod bramkę Lechii, gdzie byli Bugała i Kuś. Ten pierwszy dał Lechowi prowadzenie uderzeniem piłki głową. - Pierwsza jedenastka miała nieco utrudnione zadanie, bo zespół z Zielonej Góry trenuje na tej sztucznej nawierzchni i wie, jak się na niej zachować. Mój zespół przyzwyczaił się do tej murawy dopiero w drugiej połowie i zagrał dużo lepiej - stwierdził Michniewicz.

Po zmianie stron poznaniacy mieli już zdecydowaną przewagę nad Lechią. - Mieliśmy okazje i powinniśmy strzelić w sumie nawet osiem goli - powiedział trener Lecha. Padła jednak tylko jedna bramka. Zdobył ją Nawrocik, który po zagraniu Reissa, był sam przed bramkarzem, minął go i strzelił do siatki.

"Nawrot" uzyskał w ten sposób swoją pierwszą bramkę w okresie przygotowawczym (podobnie jak Kuś), a mógł trafić jeszcze w kilku innych przypadkach. Dobrych okazji nie wykorzystali też Reiss i Zbigniew Zakrzewski. Bliski pokonania bramkarza Lechii był również, po strzale zza pola karnego Piotr Świerczewski, który jako jedyny zagrał wczoraj w krótkich spodenkach. Wyróżniał się też tym, że jako jedyny miał czapkę na głowie.

- Cieszy to, że stwarzamy okazje bramkowe i niemal każda nasza akcja kończyła się strzałem lub dośrodkowaniem. Wychodziło nam to dość łatwo, ale pamiętajmy, że rywal był z III ligi - zakończył Michniewicz.