Śląsk Wrocław: Janukiewicz - Lipiński, Ignasiak, Rudolf - Ostrowski, Sztylka (75 Galuś), Filipczak (75 Hajdamowicz), Szewczyk, Wan (62 Kowalczyk) - Ulatowski (62 Szczot), Wielgus (68 Rosiński).

Zagłębie Lubin: Mađarić (46 Szmatuła) - Żytko (65 Puchalski), Pokorný, Strąk (46 Alunderis), Januszewski (46 Kłos) - Piętka, Szczypkowski (61 Salamoński), Iwański (81 Bartczak), Kalousek (58 Pietroń) - Niciński (73 Jackiewicz), Piszczek (46 Murdza).

Zagłębie Lubin było lepsze od Śląska i wygrało zasłużenie we Wrocławiu 3-0. Z powodu zmrożonej i błotnistej murawy o grze obu zespołów decydował przede wszystkim przypadek.

Sparing rozegrano na jednej z bocznych płyt Stadionu Olimpijskiego. Już rozgrzewka pokazała, że zawodnicy obu drużyn przede wszystkim będą starali się utrzymać równowagę, a dopiero później będą myśleli o grze w piłkę. Jedna część boiska była pokryta zmarzniętym śniegiem, a na drugiej dużymi połaciami było widać trawę, która jednak szybko zamieniła się w błoto. Zespół, który atakował na połowę zmarzniętą, miał łatwiej. Natomiast lepiej było się bronić na połowie błotnistej. I przebieg spotkania to potwierdził.

Zagłębie w pierwszej połowie atakowało na stronę "błotnistą" i Śląsk skutecznie rozbijał ich akcje. Lubinianie starali się wysoko podchodzić pod rywali i podopieczni Ryszarda Tarasiewicza mieli momentami duże problemy z wyjściem z własnej połowy. Ale to Śląsk mógł pierwszy zdobyć gola. Po kontrataku w idealnej sytuacji znalazł się Krzysztof Ulatowski, ale w momencie kiedy miał już umieścić piłkę w siatce, wywinął na lodzie efektownego kozła. Zresztą nie on jeden. Co pewien czas któryś z piłkarzy obydwu zespołów padał na murawę.

Śląsk w pierwszej połowie miał jeszcze jedną stuprocentową sytuację. Sam na sam z bramkarzem Zagłębia znalazł się Marcin Wielgus, ale za długo składał się do strzału i Paweł Strąk wślizgiem zdołał mu wybić piłkę. Natomiast lubinianie do przerwy mogli zdobyć gola po strzałach Grzegorza Nicińskiego, Dawida Kalouska, a przede wszystkim po uderzeniu Łukasza Piszczka, ale Radosław Janukiewicz efektowną paradą wybił piłkę na róg.

Po przerwie Śląsk bronił się na zmrożonej części boiska i defensywa wrocławian zaczęła coraz częściej popełniać błędy. Już w 50. minucie Niciński przepchnął się przez obronę wrocławian i strzałem z bliska umieścił piłkę w siatce. Chwilę później było już 2-0, a tym razem Niciński dobił strzał głową Zbigniewa Murdzy. Wynik spotkania ustalił najlepszy na boisku Maciej Iwański, który wykorzystał sytuację sam na sam z Janukiewiczem.

Zagłębie było lepszym piłkarsko zespołem od Śląska i wygrało zasłużenie. Jednak trudno oceniać dyspozycję obydwu drużyn, gdyż momentami spotkanie przypominało jazdę figurową na lodzie, a nie mecz piłkarski. Po spotkaniu Maciej Iwański z Zagłębia ocenił: - Czuję, że forma rośnie, ale tak naprawdę trudno cokolwiek powiedzieć, bo boiska w Polsce przypominają lodowiska. Za dużo jest w tym wszystkim przypadku, a za mało przemyślanej gry. Już się nie mogę doczekać, kiedy na boiskach nie będzie śniegu, tylko normalna trawa.