[ Strona główna ]


Jedyny w swoim rodzaju Skarb Ekstraklasy - statystyki, sylwetki, kariery graczy, historie, osiągnięcia klubówSkarb I ligi - statystyki, kariery graczy, historie i osiągnięcia klubówRozgrywki regionalne 2022/2023 - od IV ligi do Klasy C !Wyszukiwarka klubów, zawodników i sędziów w serwisie 90 MinutJeśli chcesz skontaktować się z redakcją - najpierw to przeczytaj!
90minut.pl
 CLJ
 PZPN
RSSSF

 


   

Wojciech Kowalczyk, Krzysztof Stanowski
Kowal - Prawdziwa historia

Odcinek 14.

Trenera Strejlaua nie zdążyłem za dobrze poznać. Jak nie kadra Wójcika, to olimpiada. Jak nie olimpiada, to się akurat obraziłem na PZPN. Ale do tego dojdziemy. Na zgrupowaniach reprezentacji za pana Strejlaua byłem dwa razy. Jedno można stwierdzić - ekstra gość. Ogromna wiedza o piłce, przy dobrej dyscyplinie, jak dzisiaj, na pewno by sobie poradził. Tyle tylko, że zawsze żal nam było tego, który w czasie popołudniowych spacerów szedł koło niego. Jak ktoś lubi historię sportu, to miał czego słuchać. Ale większość z nas w takich momentach patrzyła w ziemię i marzyła, żeby być już w hotelowym pokoju. A Strejlau mówił: - A w 1936 roku to był Leonidas, który grał boso, który w 63 minucie, który lewą nogą, który z prawego skrzydła, który przewrotką. I tak dalej.

Czasami kończyło się tak, że wracaliśmy do pokoju, a ten, który szedł koło Strejlaua pytał: - Gdzie kurwa gra ten cały Leonidas?!

Niemniej ogólnie o ówczesnym selekcjonerze można było mówić w samych superlatywach. Miał gość pojęcie, o co chodzi. Na mecz ze Szwecją powołał z kadry olimpijskiej mnie, Grześka Mielcarskiego i Tomka Wałdocha. Wystąpiłem od początku, w końcu strzeliłem gola. Romek Kosecki jechał z jakimś Szwedem na plecach, tamten go tak złapał za złoty łancuch - w zasadzie prawdziwy kajdan - że prawie Romka udusił. Łańcuch jednak puścił, zerwał się, i "Kosa" zagrał mi dobrą piłkę. Wyszedłem sam na sam, pokonałem Ravelliego. Tak sobie wtedy pomyślałem: - Mamy rok 1991. Rok temu strzeliłem sześć goli Mazurowi Karczew i chyba trzy Bugowi Wyszków. Czyli jednak tamci bramkarze nie byli takimi frajerami, skoro teraz już mam na rozkładzie Gianlucę Pagliucę z Sampdorii, Lesa Sealeya z Manchesteru United i Thomasa Ravelliego z reprezentacji Szwecji. Ładny zestaw, o co chodzi, jakieś pytania?

To był mecz bez większych historii pozaboiskowych, ponieważ do Warszawy wracałem samochodem. Niezły skład w środku - drugi trener Legii, pan Kosiński, nasz ulubiony fotograf "nigdy nie mam kliszy" pan Gienio Warmiński oraz Darek Kubicki. Jak to zobaczyłem, to się załamałem. Podróż stracona! Tak siedziałem w tym samochodzie i liczyłem uciekające kilometry. - Dojadę na Bródno, będzie weselej - myślałem. Wiadomo, że moi koledzy z podwórka to patrioci i świętują każdy sukces reprezentacji. Ale coś Warszawa się nie zbliżała. A ja musiałem słuchać tych dialogów.

- Bardzo dobry mecz, Darku, prawda?

- Bardzo dobry, jasne.

- Bardzo ładna pogoda, Darku, prawda?

- Bardzo ładna, jasne.

I tak kilometr za kilometrem. Jechanie jednym samochodem z trenerem to dramat. Z Darkiem też zresztą nigdy nie byłem w tej samej grupie. W skrócie można powiedzieć, że on był z tych "lepiej o kimś, niż z kimś". Idealnie pasowałby do Jurka Brzęczka, o czym jeszcze zdążę napisać. - Dojedziemy do Bródna, będzie lepiej - tylko ta myśl trzymała mnie przy życiu.

Pamiętam za to bardzo dobrze moje drugie zgrupowanie za trenera Strejlaua, przed meczem z Holandią w Poznaniu. To był hotel "Ławica". Dali mnie do pokoju z Ryśkiem Tarasiewiczem, kapitanem zespołu. W razie czego młody starego pryka zaciągnie do łóżka, gdy będzie trzeba. I nie wiem, co się ze mną stało. Czy w tym lokalu nie było klimatyzacji, czy co? W każdym razie pierwszego dnia mieliśmy wieczorek zapoznawczy, jak zawsze. Trzepnęło mnie błyskawicznie! Inni jeszcze dobrze "z białą" nie wystartowali, a Kowal nieprzytomny. Skończyło się, że nie ja Tarasiewicza, ale on mnie. Razem z "Kosą" zanieśli mnie nieprzytomnego do pokoju. Ale wtopa - to przecież ja miałem pokazać starym zgredom, jak się piję! Obiecałem sobie, że takie coś już się nigdy więcej nie powtórzy. Jeśli kogoś będą wynosić, to na pewno nie mnie!

Powrót

 

Napisz do nas