Już
w 1949 roku Lechia Gdańsk awansowała do polskiej ekstraklasy piłkarskiej.
20 marca 1949 roku biało-zieloni rozegrali swój pierwszy mecz w I lidze.
Było to od razu bardzo trudne wyjazdowe spotkanie na stadionie przy
ulicy Kałuży z drużyną Parpana, Bobuli, Gędłka, Jabłońskiego i braci
Różankowskich, wicemistrzem z poprzedniego sezonu (1948) i trzykrotnym
mistrzem Polski - Cracovią. Do przerwy spora niespodzianka: krakowskie
"internacjonały" muszą się bronić i z ledwością utrzymują
remis 1:1. Pierwszą bramkę dla Lechii w rozgrywkach pierwszoligowych
zdobył wtedy Piotr Nierychło pięknym strzałem z rzutu wolnego z odległości
25 metrów. Jak podawała prasa - Nierychło grał w Krakowie z gorączką.
Po przerwie górę wzięła jednak rutyna i marzenia gdańszczan o sprawieniu
niespodzianki zostały przerwane. Po stracie dość przypadkowej bramki,
mało doświadczeni piłkarze w biało-zielonych strojach stracili także
ochotę do walki i przegrali ostatecznie 1:5. Taki był I-ligowy chrzest.
Skład Lechii w tym historycznym, bo inauguracyjnym występie wyglądał
następująco:
Pokorski - Lenc, Żytniak, Nierychło, Kamzela, Kuncewicz, Kokot I, Skowroński,
Rogocz, Goździk, Kokot II.
Ale już tydzień później nowe nadzieje wstąpiły w serca dwudziestu tysięcy
gdańszczan przybyłych na ligową premierę na stadion we Wrzeszczu. Mecz
z kolejnym utytułowanym rywalem - chorzowskim Ruchem, Lechia zaczęła
wręcz "koncertowo". Po pierwszym gwizdku, Rogocz zagrał do
Goździka, otrzymał piłkę z powrotem, błyskawicznie wypuścił na dobieg
Kupcewicza i w dwudziestej sekundzie gry było 1:0! Ślązacy w ogóle nie
zdążyli dotknąć piłki - po raz pierwszy zrobił to bramkarz Brom, gdy
wyjmował piłkę z siatki... Minęło kilka minut gry, gdy Kupcewicz pięknie
zrewanżował się Rogoczowi. Jego dokładne dośrodkowanie przejął zwinny
Roman i uderzył tak silnie, że bezradny Brom nawet nie widział, jak
piłka znalazła się w bramce. Nie przebrzmiał jeszcze entuzjazm widowni,
gdy Goździk otrzymał prostopadłe podanie od Skowrońskiego, wymanewrował
dwóch obrońców, spokojnie "wyciągnął" bramkarza na przedpole
i wjechał z piłką do pustej bramki. Była dziesiąta minuta gry i Lechia
prowadziła 3:0! Nie sposób jest opisać to, co się działo w tym czasie
na trybunach. Chorzowianie nie mieli zamiaru jednak kapitulować i po
serii ataków Alszer zdobył wreszcie bramkę dla Ruchu. Tuż przed przerwą
odpowiedział na to Henryk Kokot, celnie strzelając z rzutu wolnego.
Po przerwie nie pomogła Ślązakom nawet fantastyczna gra legendy futbolu
- Gerarda Cieślika. Mały "Pikuś", czyli Alfred Kokot, znów
ostrym strzałem zaskoczył Broma, który wypuścił piłkę, co z kolei pozwoliło
nadbiegającemu Skowrońskiemu po raz piąty umieścić ją w siatce. Wprawdzie
Cieślik zdobył jeszcze dwie bramki, ale pewne zwycięstwo 5:3 odniosła
Lechia. A ponieważ w tej samej kolejce inny beniaminek - Szombierki
Bytom pokonał 3:1 AKS Chorzów, więc prasa określiła tą kolejkę jako:
"Fenomenalne entrez beniaminków!".
Kolejne mecze nie napawały już optymizmem. Niewiele pomogły sprowadzone
do drużyny posiłki - Czesław Lenc z Chojniczanki, Robert i Henryk Gronowscy
z Piasta Gliwice, czy Robert Kusz z Polonii Świdnica. Dwukrotnie biało-zieloni
ulegli przeciwnikom 0:3 - najbierw bytomskim Szombierkom, a następnie
na własnym boisku Polonii Warszawa. Po tych meczach gdańszczanie zajmowali
ostatnią pozycję w pierwszoligowej tabeli. Kryzys w drużynie był przeplatany
jednorazowymi udanymi występami, czego przykładem jest wyjazdowe zwycięstwo
2:0 z silną wówczas Wartą Poznań. Obie bramki w tym spotkaniu zdobył
Roman Rogocz.
W dziesiątej kolejce, po serii niepowodzeń, na Traugutta witano kolejny
legendarny klub polskiej piłki - krakowską Wisłę. W obecności ponad
20 tysięcy widzów biało-zieloni nie wytrzymali presji i ulegli rywalom
aż 1:5. Spotkanie to było popisem strzeleckim piłkarza "Białej
gwaizdy" - Mieczysława Gracza, który sam zdobył cztery bramki,
w tym jedną bezpośrednio z rzutu rożnego, uderzając stopą odzianą tylko
w skarpetkę! Ponieważ zepsuł mu się jeden but, zrzucił drugi i biegał
po boisku w skarpetkach, co nie przeszkodziło mu w uzyskaniu bramki.
Wypadek bez precedensu!
Biało-zieloni po nie wytrzymywali ogromnego napięcia bojów o mistrzowskie
punkty i przegrywali mecz za meczem. Niewiele pomogło wzmocnienie drużyny
nowymi zawodnikami. Do Lechii przybyli: Czesław Lenc z Chojniczanki,
Hubert Kusz z Polonii Świdnica oraz bracia Robert i Henryk Gronowscy
z Piasta Gliwice. Niewiele to jednak pomogło, gdyż nowym nabytkom potrzebny
był czas, aby przyjąć się i okrzepnąć w gdańskim środowisku, a tymczasem
sezon dobiegał końca i już było wiadomo, że Lechia spadnie do nowo utworzonej
drugiej ligi. Chłopcy mimo to nie rezygnowali i ciągle toczyli heroiczne
boje. Jednym z takich właśnie spotkań był sierpniowy mecz biało-zielonych
z Legią na Stadionie Wojska Polskiego w Warszawie. Do przerwy Legia
wygrywała już 4:0. Po przerwie, ku dużym zaskoczeniu nielicznej 3-tysięcznej
publiczności, mecz potoczył się zupełnie inaczej. Na boisko wybiegła
jakby nie ta sama drużyna. Atak gdańszczan niezmordowanie przeprowadzał
wiele szybkich i pomysłowych akcji i bramkarz Legionistów znajdował
się bardzo często w poważnych opałach. Na pięć minut przed końcem, po
dwóch golach Rogocza oraz po jednym Skowrońskiego i Kokota II, wynik
meczu był remisowy! Co więcej - "mały" Kokot I Skowroński
mieli jeszcze dwie świetne okazje, aby strzelić zwycięskie bramki.
Zwycięstwo z Łódzkim Klubem Sportowym było ostatnim sukcesem Lechii
Gdańsk. Znacznie częściej zdarzały się porażki (1:5 w Warszawie z Polonią,
0:4 w Krakowie z Wisła, czy też 1:4 z Wartą Poznań na własnym stadionie).
Końcówka ligi pokazała, że gdańszczanie nie dorobili się jeszcze drużyny
na miarę czołówki polskiego piłkarstwa. Porażka we Wrzeszczu z Legią
0:3 oraz klęska w ostatniej kolejce w Bytomiu z Polonią aż 0:8, zakończyły
pierwszą przygodę Lechii z piłkarską ekstraklasą. To rekordowe zwycięstwo
na niewiele przydało się też Polonii, która została zdegradowana razem
z gdańskim klubem. W tym ostatnim meczu w swoim inauguracyjnym sezonie
w I lidze, Lechia wystąpiła w następującym składzie:
Pokorski - Kusz, Lenc, Kokot I, Smug, Nierychło, Kokot II, Gronowski,
Konopek, Rogocz, Wawrzusiak