[ Strona główna ]


Jedyny w swoim rodzaju Skarb Ekstraklasy - statystyki, sylwetki, kariery graczy, historie, osiągnięcia klubówSkarb I ligi - statystyki, kariery graczy, historie i osiągnięcia klubówRozgrywki regionalne 2022/2023 - od IV ligi do Klasy C !Wyszukiwarka klubów, zawodników i sędziów w serwisie 90 MinutJeśli chcesz skontaktować się z redakcją - najpierw to przeczytaj!
90minut.pl
 CLJ
 PZPN
RSSSF

 


   

Michał Jerzyk
Lechia Gdańsk - Historia

Puchar Polski (1983) - część II

Lechia Gdańsk - Zdobywca Pucharu Polski 1983półfinał Pucharu Polski 1982/83
08.06.1983, Gdańsk

Lechia Gdańsk  0-0  Ruch Chorzów

Rzuty karne:
0:1 Kamiński (Ruch) - strzelił
1:1 Grembocki (Lechia) - strzelił
1:1 Gawara (Ruch) - poprzeczka
2:1 Salach (Lechia) - strzelił
2:1 Jaworski (Ruch) - Fajfer obronił
3:1 Wójtowicz (Lechia) - strzelił
3:1 Bąk (Ruch) - Fajfer obronił

Lechia: Fajfer, Marchel, Kulwicki, Kowalski, Salach, Józefowicz, Górski, Grembocki, Kowalczyk, Polak (55' Wydrowski, 112' Klinger), Wójtowicz

Ruch: Jojko, Kamiński, Gawara, Walot, Wrona, Szewczyk, Nowak, Beniger (57' Grzybowski), Lorens (91' Jaworski), Mikulski, Bąk

Żółte kartki: Szewczyk (Ruch)
Sędzia: Gerard Żelazko (Warszawa)
Widzów: 25.000 - 30.000

Po raz kolejny wielki sukces odnieśli młodzi piłkarze Lechii Gdańsk, awansując do finału rozgrywek o Puchar Polski. W pokonanym polu pozostawili gdańszczanie tym razem renomowany zespół Ruchu - najbardziej utytułowaną drużynę w historii polskiego futbolu i ówczesnego lidera I ligi.

Od początku meczu, do ostatniego gwizdka trwała zacięta walka z okresową przewagą to jednej, to drugiej drużyny. Ogólnie pierwsza połowa należała do Lechii (strzały Wójtowicza i Kowalczyka oraz słupek po główce Salacha), natomiast po zmianie stron inicjatywę przejął Ruch, wyraźnie przyspieszając grę (w 51 minucie po główce Benigera piłka uderzyła w słupek, a dobitka Gawary była minimalnie niecelna).

W pierwszej części dogrywki Lechia była bardzo bliska szczęścia, niestety Merchel nie wykorzystał rzutu karnego podyktowanego za faul w polu karnym na Kowalczyku. Ku rozpaczy licznej widowni strzelił w poprzeczkę. Decydować musiały rzuty karne, które lechiści wykonywali znacznie lepiej, niż chorzowianie.

Warto wspomnieć jeszcze o wypowiedzi trenera Ruchu - Oresta Lenczyka, tuż po przylocie, na lotnisku w Gdańsku: - "Lechia to żadna firma" - powiedział lekceważąco. Jak widać - niedocenianie gdańskiego rywala srogo się zemściło.

Przed meczem finałowym o Puchar Polski:

Jerzy Jastrzębowski o sile poszczególnych formacji drużyny:
"Najsilniejsza jest obrona, a więc Kulwicki, Salach, Marchel, Raczyński, Kowalski, Omeljaniuk, no i obaj bramkarze - Fajfer i Woźniak. Dzięki dobrej, czujnej grze w defensywie straciliśmy bardzo mało bramek. Na kolejnym miejscu postawiłbym drugą linię, złożoną z niezwykle młodych, ale nadzwyczaj utalentowanych zawodników: Wójtowicza (17 lat), Grembockiego (18 lat) i nieco od nich starszego, ale też stosunkowo młodego Kowalczyka (21 lat). Dochodzą do tego jeszcze Klinger, Kowalski (jeśli nie występuje w obronie) oraz Józefowicz. Z kolei linia napadu, to Polak, Górski i Józefowicz (jeśli nie asygnuję go do drugiej linii)".

Kierownik sekcji piłkarskiej Lechii - Janusz Kończyk:
"Zdajemy sobie sprawę, że czeka nas uporczywa walka i tylko pełna mobilizacja pozwoli odnieść ewentualny sukces. Jednakże wcześniejsze pokonanie w Pucharze Polski aż czterech pierwszoligowców nastraja optymistycznie.
Otrzymaliśmy do rozprowadznia 5 tysięcy biletów. Oceniając zapotrzebowanie można liczyć, że wszystkie zostaną sprzedane. Tak więc naszej jedenastce nie zabraknie dopingu potężnej rzeszy sympatyków. To także powinno mieć niebagatelne znaczenie".

finał Pucharu Polski 1982/83 - 22.06.1983, 17:00, Piotrków Trybunalski
Lechia Gdańsk  2-1  Piast Gliwice

1:0 Krzysztof Górski 9'
2:0 Marek Kowalczyk 39'
2:1 Ryszard Kałużyński 42'k

Lechia: Tadeusz Fajfer, Andrzej Marchel, Lech Kulwicki, Andrzej Salach, Dariusz Raczyński, Zbigniew Kowalski (40' Roman Józefowicz), Dariusz Wójtowicz, Jacek Grembocki. Marek Kowalczyk, Krzysztof Górski, Ryszard Polak (65' Stefan Klinger). Trener: Jerzy Jastrzębowski

Piast: Jan Szczech, Henryk Pałka, Ryszard Kałużyński, Adam Wilczek, Jan Mirka, Andrzej Sliz, Marcin Żemajtis, Zbigniew Żurek, Marian Czernohorski, Marek Majka, Marian Brzezoń (76' Henryk Tkocz). Trener: Teodor Wieczorek

Sędzia: Edward Norek (Kraków)
Widzów: 17.000 (w tym ok. 5.000 z Gdańska)

Trudno opisać to, co działo się w późnych godzinach popołudniowych na stadionie XXXV-lecia w Piotrkowie Trybunalskim po finałowym meczu piłkarskim o Puchar Polski, pomiędzy Lechią Gdańsk i Piastem Gliwice. Rozentuzjazmowani wybrzeżowi kibice, którzy w liczbie kilku tysięcy gorąco zagrzewali do boju swoich ulubieńców, zgotowali biało-zielonym (czerwonym?, bo w takich właśnie strojach gdańszczanie zagrali) triumfalną, długotrwałą owację. Gratulacjom i serdecznym uściskom w gdańskim obozie nie było końca.

Lechia wygrała z Piastem 2:1 i zdobyła Puchar Polski, co wszyscy zgodnie określają mianem największej pucharowej sensacji w historii pucharowych rozgrywek w kraju. Nie tyle finałowe zwycięstwo nad drugoligowym zespołem gliwickim jest tu szlagierem, ile wyeliminowanie przez gdańszczan renomowanych pierwszoligowców: Widzew, Śląsk, Zagłębie i Ruch padły w Gdańsku (Zagłębie w pobliskim Starogardzie), a ukoronowaniem pucharowej hossy III-ligowego klubu gdańskiego (chociaż już z ostrogami świeżo upieczonego drugoligowca) była piłkarska wiktoria nad czołowym przecież zespołem zaplecza ekstraklasy - Piastem.

Obie strony przygotowywały się do tego spotkania bardzo starannie, chcąc go rozstrzygnąć na swoją korzyść. Od początku mecz był zacięty, a wysoka stawka spotkania paraliżowała wielu zawodnikom ruchy i wpłynęła w sporym stopniu na niedokładność podań. Piłkarze Piasta hołdowali koronkowej grze i ten system tysiąca podań okazał się nieskuteczny. Grająca uważniej w defensywie Lechia operowała bardziej urozmaiconym zasobem zaskakiwania rywala, przy czym najbardziej obronie Piasta dawał się we znaki Górski. (1:0) Po obustronnych, szybkich atakach, niegroźny pozornie strzał właśnie Górskiego w 9 minucie, który przejął piłkę egzekwowaną z rzutu rożnego przez Raczyńskiego, nieoczekiwanie wpadł do bramki Piasta. Zasłonięty bramkarz Szczech próbował jeszcze bronić ten strzał, jednak nie udało się. Gliwiczanie w odpowiedzi przejęli inicjatywę, przez kilkanaście minut dyktując przebieg wydarzeń na boisku. Ich zbytnia nerwowość, a także niezawodny blok obrony gdańszczan stanęły na przeszkodzie realizacji ambitnych celów. (2:0) Kiedy w 39 minucie Kowalczyk ograł w szkolny sposób obrońcę Piasta - Mirka, na polu karnym i strzelił gola, wydawało się, że rozstrzygnięcie zapadło. (2:1) Tymczasem w trzy minuty później natarcie Piasta zostało zatrzymane w sposób nieprzepisowy i za podcięcie Sliza na polu karnym przez Kulwickiego, sędzia podyktował jedenastkę pewnie strzeloną przez 33-letniego kapitana gliwiczan - Kałużyńskiego.

Wydawało się, że uzyskanie kontaktowej bramki zdopinguje gliwiczan do wzmożonych wysiłków po przerwie, tymczasem więcej z gry mieli gdańszczanie. Świadectwem ich przewagi był szereg groźnych sytuacji pod bramką Piasta. W jednej z nich Lechia miała wielką szansę na podwyższenie rezultatu. W 60 minucie meczu Kałużyński wybił piłkę ręką w beznadziejnej dla Piasta sytuacji (piłka zmierzała do bramki po strzale Grembockiego) - sędzia podyktował drugi rzut karny, tym razem dla biało-zielonych. Salach nie trafił jednak w światło bramki (obok słupka na aut), wywołując głośny jęk zawodu na widowni licznej gromady kibiców z Gdańska.

Ostatnie minuty spotkania upłynęły pod znakiem dość wyraźnej przewagi gliwickiej jedenastki. Jej zawodnicy - co zrozumiałe - ze wszystkich sił starali się doprowadzić do wyrównania. Gdańszczanie z kolei coraz rzadziej spoglądali w kierunku bramki rywali, a przede wszystkim koncentrowali się na zabezpieczaniu własnego przedpola. Z ogromną ambicją i zaangażowaniem powstrzymywali liczne akcje ofensywne przeciwników, chcąc za wszelką cenę obronić korzystny dla siebie rezultat. Ta sztuka im się udała...

Po ostatnim gwizdku radość piłkarzy Lechii nie miała granic - odbyli honorową rundę na stadionie, pozdrawiali serdecznie potężną grupę swoich sympatyków, przybyłych do Piotrkowa Tybunalskiego, wreszcie, dotrzymując tradycji, podrzucali trenera Jerzego Jastrzębowskiego. Następnie odebrali wymarzony puchar z rąk członka Rady Państwa - Emila Kłodzieja. W tej niezwykle miłej uroczystości uczestniczyli także prezes PZPN Włodzimierz Reczek i wojewoda piotrowski - Włodzimierz Stefański.

Obawiano się o poziom finałowego spotkania, a okazało się, że przewyższało ono sporo pierwszoligowych konfrontacji, zwłaszcza ilością emocji i dramaturgii. Tylko pozazdrościć takiej ambicji, zaangażowania oraz pasji w dążeniu do celu. Oczywiście co do umiejętności można było mieć zastrzeżenia, ale przecież Lechia grała jeszcze trzy dni wcześniej w III lidze, a większość jej zawodników nie przekroczyła dwudziestego roku życia.

Po gliwickim finale powiedzieli:

Trener Lechii Gdańsk Jerzy Jastrzębowski:
"Jestem ogromnie szczęśliwy. Po puchar sięgnęła drużyna młoda, której średnia wieku wynosi 22 lata. Oczywiście zdaję sobie sprawę z wielu jej braków, ale myślę, ze podstawowy człon już jest".

Trener Piasta Gliwice Teodor Wieczorek:
"Gratuluję sukcesu Lechii. Wygrała z nami zasłużenie. To drużyna przyszłości".

Trener reprezentacji narodowej w piłce nożnej Antoni Piechniczek:
"I ja dołączam się do gratulacji. Lechia jest młodym, obiecującym i ciekawym zespołem. Zasłużyła na ten puchar".

Szef szkolenia PZPN Edmund Zientara:
"Dobrze, że wygrała tak młoda i niezmanierowana drużyna. Sukces Lechii jest ożywczym powiewem dla całej naszej piłki".

Na konferencji prasowej po meczu, jeden z dziennikarzy spytał trenera Piechniczka, czy aby nasza piłkarska centrala w obawie przed kompromitacją, nie zrezygnuje z udziału polskiego reprezentanta w Pucharze Zdobywców Pucharów. Jednak Lechia na pewno w tej imprezie wystąpi, bo przecież inaczej rozstrzyganie Pucharu Polski nie miałoby sensu.

Pierwszą "gwiazdą" wspomnianej konferencji był trener gdańszczan Jerzy Jastrzębowski. Trochę speszony, bo i on debiutował w takiej roli, zauważył słusznie, że sukces sukcesem, którego przecenić się nie da, zwłaszcza z punktu widzenia gdańskiej piłki, to jednak widzi nie tylko plusy drużyny, ale i jej minusy. Jednym z tych drugich był brak w Lechii zdecydowanego lidera, piłkarza potrafiącego wziąć na siebie ciężar gry. Ale, dodał zaraz, zespół jest młody i perspektywiczny. W pomocy grali osiemnastolatkowie i niewiele starsi dwaj pozostali. Mieli prawo się pogubić, co widzieliśmy zresztą okresami na murawie. A w ogóle - powiedział na zakończenie - był to najcięższy mecz, gdyż do poprzednich drużyna podchodziła z wiarą w zwycięstwo, bez żadnych zahamowań, piłkarze grali z fantazją i rozmachem. W Piotrkowie stawka sparaliżowała trochę i dopiero wówczas doszedł do świadomości fakt, że puchar może pojechać do Gdańska.

Słowo o kibicach obecnych na tym meczu. Długo przed rozpoczęciem finałowego spotkania grupy sympatyków Lechii i Piasta toczyły słowno-muzyczny (kulturalny) pojedynek. Niestety zacietrzewieni gliwiczanie nie popisali się podczas grania hymnu narodowego. Nie uszanowali powagi chwili i kontynuowali swe przyśpiewki. Z kolei po meczu młodzi sympatycy gdańskiej Lechii nie potrafili (nie chcieli?) okiełznać swej euforii i pozostawili na pięknym piotrowskim obiekcie ślady swojego pobytu w postaci połamanych ławek

Ta drużyna Lechii Gdańsk zdobyła Puchar Polski w roku 1983:

I trener: Jerzy Jastrzębowski (32 lata)
II trener: Józef Gładysz (31 lat)

Bramkarze:
Tadeusz Fajfer (24 lat)
Marek Woźniak (20 lat)

Obrońcy:
Lech Kulwicki (32 lata, kapitan)
Andrzej Marchel (19 lat)
Dariusz Raczyński (21 lat)
Andrzej Salach (24 lata)
Andrzej Wydrowski (18 lat)
Walenty Omeljaniuk (30 lat)
Piotr Boroń (19 lat)
Henryk Wasiluk (19 lat)

Pomocnicy i napastnicy:
Jacek Grembocki (18 lat)
Zbigniew Kowalski (25 lat)
Jarosław Klinger (23 lata)
Dariusz Wójtowicz (18 lat)
Marek Kowalczyk (22 lata)
Ryszard Polak (24 lata)
Krzysztof Górski (25 lat)
Roman Józefowicz (25 lat)
Janusz Wydrowski (18 lat)
Jarosław Pajor (18 lat)

Po powrocie do Gdańska, piłkarze, szkoleniowcy i niektórzy działacze (m.in. prezes Andrzej Januszewski) Lechii Gdańsk zostali uhonorowani odznakami "Za Zasługi dla Gdańska".

I jeszcze jedno - dźwigający po meczu pucharowe trofeum w drodze do szatni Ryszard Polak, nagabującym reporterom powiedział krótko: "No i stało się, zagramy teraz o europejski puchar. Choćby z Juventusem. Jak spaść, to z wysokiego konia...".

Opis występu Lechii w Pucharze Zdobywców Pucharów

poprzednia strona | następna strona

 

Napisz do nas